Nie miałam ochoty iść z nim na jakieś wzgórza. Nie miałam siły po dzisiejszym, a na dodatek byłam zmęczona, co dawało się we znaki. Wykorzystałam to, że Justin prowadził, więc po kryjomu zeszłam na dół, starając się robić to jak najciszej i jak najszybciej. Wiem, że to było chamskie, ale znając tego nachalność, nie pozwoliłby mi odejść. Wiedząc, że już mnie nie widzi zwolniłam wychodząc na plażę. Było dość dużo ludzi, którzy ograniczali się do młodzieży. Czułam na sobie wzrok większości z nich. Nie byłam ubrana tak jak tutejsze dziewczyny w skąpe bikini. Przechodząc obok grupki chłopaków nie tylko czułam ich wzrok na sobie, ale też usłyszałam pogwizdywanie. Kątem oka zauważyłam jak jeden z nich dotyka dziewczynę po piersiach co jak było widać nie podobało się jej to. Gdyby mi ktoś takiego robił wpadłabym w wściekłość, którą po chwili jakiś chłopak mógł zobaczyć. Bezczelnie dotknął mojego pośladka.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - wrzasnęłam, dotykając palcem jego klatki piersiowej wystarczająco mocno aby mógł się cofnąć do tyłu. Obok nas od razu zgromadziła się grupka jego znajomych. Patrzył na mnie z
niedowierzaniem.
- Co ja sobie wyobrażam? Radziłbym ci się grzeczniej do mnie odzywać kotku. - szepnął dotykają mojej talii. No go chyba do końca powaliło. Strzepnęłam jego rękę wracając do mojej dyskusji.
- Po pierwsze zabieraj swoje obślizgłe łapska, a po drugie to ty mi wyskakujesz z kotkiem, a nawet nie przypomniałam sobie, że jesteśmy na 'ty'.
- Dla twojego dobra radziłbym ci się uspokoić. - syknął mi prosto w twarz ściskając moją rękę. Przyznam się - trochę się przestraszyłam, i miałam nadzieję, że ktoś na to zareaguje, a tak na prawdę wszyscy patrzyli na niego z zafascynowaniem. Po chwili niespodziewanie pojawił się Justin, który odepchnął go ode mnie, patrząc na mnie kątem oba z surową miną. Widać było, że roznosiło go od środka.
- Patrzcie bohater Justin przybył na ratunek. - chłopak o nietypowej urodzie prychnął śmiechem. Spojrzałam na dłonie Justina, które zaciskał w pięści. Brunet był może niższy od drugiego chłopaka, możliwe, że byli tego samego wzrostu bądź Justin był o dwa centymetry niższy.
- Patrzcie ktoś chyba się prosi o powtórkę z rozrywki z poprzedniego tygodnia. - zadrwił z ciemnookiego, którego w tym momencie nosiło.
- Jestem ciekawy co będzie za tydzień, a patrząc co masz na ryju nie będzie z tobą za ciekawie.
- Patrząc na twoje ostatnie walki z tobą nigdy nie jest za ciekawie pod koniec. - brunet w każdej chwili mógł wybuchnąć śmiechem, a było widać, że to powstrzymuje. Wszystko było jasne, Justin z nim walczył i będzie walczył. Rywale.
- Cóż to ratuj swoją księżniczkę. - zaśmiał się mu prosto w twarz podchodząc do mnie. Justin bacznie się przyglądał co chce zrobić. - Podobno tego nie lubi. - powiedział i klepnął mnie w tyłek. Brunet bez zastanowienia się na niego rzucił, przewracając go na ziemie i nakładając pięściami krzycząc "jeszcze raz to zrobisz!". Gdyby nie chłopacy próbujący odciągnąć chłopaka od pobitego, Justin dalej nakładałby go pięściami. Nie czekając chwili dłużej uciekłam stamtąd. Nie musiał tego robić. Nie potrzebowałam jego zakichanej pomocy, doskonale sama bym sobie poradziła. Cała roztrzęsiona ruszyłam drogą do domu, nie wiedząc, czy jest dobra.
Justin
- Czy ty na prawdę jesteś taki głupi, że wdajesz się z nim w bójki!? - krzyki Jasona można było usłyszeć wszędzie. Darł się na mnie przez bite pół godziny, nie patrząc na nic ani na nikogo. - Co w ciebie wstąpiło, wcześniej potrafiłeś się powstrzymać! - dalej krążył temat, który moim zdaniem był już dawno skończony, dlatego się nie odzywałem.
- Zamknij się Parker. Ślepi jesteście, tyle wam powiem. - Vivienne wzięła mnie pod rękę, odbierając mi lód i rzucając nim prosto w chłopaków ruszyła ze mną dalej. Wysoka blondynka była częścią naszej paczki, ale nie ingerowała w walki, była wręcz temu przeciwna jak i moja matka. Jej oczy przepełniały cały kadr kiedy się w nie patrzyło. Były zielone, z nutą żółtego, niespotykane. Zgrabna sylwetka, pyskaty język, lecz nadal pozostawała przyjaciółką, najlepszą przyjaciółką.
Zabrała mnie na te same wzgórza, co ja chciałem zabrać Felisię. Usiedliśmy na skrawku kamieni patrząc jak Conor podrywa kolejne dziewczyny. Zawsze taki był. Ponad siedem lat temu był moim najlepszym przyjacielem, ale odkąd to ja zacząłem wygrywać walki to się zmieniło. Znienawidził mnie za to, że byłem lepszy i tak jest do teraz. Jego chamski i podły charakter jest zdolny do wszystkiego. Patrząc wciąż w tamtą stronę chciałem mieć teraz zwidy. Felisia, która cofnęła się ku nich była przerażona ale z nutką pewności siebie. Zaczęła z nimi rozmawiać, a po chwili Conor przyciągnął ją do siebie. Roznosiło mnie od środka, robiła mi to na złość.
- Trzeba jej pomóc. - po Vivienne było widać że chce to zrobić. Zawsze dotrzymywała słowa.
Felisia
Cofnęłam się do nich. Chcę pokazać Justinowi, że nie on będzie decydował z kim będę się zadawać. Nie musiałam nawet nic mówić, a chłopak się przedstawił i przyciągnął mnie do siebie. Szybko poznałam resztę. Conor, Inga, Lauren, Christopher oraz Mike. Nie czułam się w tym towarzystwie dobrze, ale jakoś musiałam wytrzymać. Na początku była gadka skąd jestem, jak się tu znalazłam oraz głównym tematem naszej dwudniowej znajomości był Justin, którego z całego serca od tych dwóch dni omijałam. Nie był zadowolony kiedy przechodził obok nas. Zawsze miał grobową minę i obserwował Conora.
Tego wieczoru siedziałam sama na pamiętnym pomoście. Wiatr rozwiewał moje włosy, pozwoliłam im tańczyć na wietrze. W porównaniu z nimi byłam bezwładna. Niespodziewanie dosiadła się do mnie dziewczyna o złotych włosach, nie znałam jej, więc byłam obojętna na jej zachowanie.
- Justin nie może sobie wybaczyć tego, że pozwolił ci się z nim zadawać. - zaczęła przytrzymując swoje bujne włosy. Widząc, że wstaje podniosła się równie szybko i złapała mnie za nadgarstek, który niemiłosiernie piekł pod wpływem jej dotyku na moich ranach. Syknęłam pod wpływem bólu.
- Nie dotykaj mnie. - zaczęłam, wyrywając rękę z jej uścisku - Nie znacie mnie, nie będziecie mi dyktować z kim będę się zadawać, to moja sprawa. Tak samo Justin mówi to wszystko, tak jakby mnie znał od dzieciństwa, a nic o mnie nie wie, niech nie zgrywa nie wiem jakiego świętego i zniknie mi z oczu raz na zawsze. - rzuciłam, odchodząc od dziewczyny. Szybkim krokiem poszłam do domu.
Justin
Tyle błędów z powodu jednej dziewczyny. Miligramy szczęścia, dające mi poczucie satysfakcji, że mogłem chociaż z nią porozmawiać, pomóc jej na tym nieszczęsnym pomoście. Co by było gdybym się tam nie zjawił? Nawet nie chcę o tym myśleć, dziwne prawda? Jak jedna dziewczyna może zmienić twoje życie, momentami aż żałosne i śmieszne. Delikatny wiatr muskał moje ciało, dając uczucie chłodu. Nie byłem zadowolony, ale pomagało mi to w myśleniu, ot to. Potrzebowałem świeżego powietrza na przemyślenia dotyczące zmian w moim życiu. Dużych zmian. Wstając z pomostu ruszyłem w stronę domu. Zatrzymałem się przed bramką siadając na krawężnik i spoglądając w okno brunetki. Światło było zapalone, a cień który tworzyła stopniowo poruszał się po pokoju. Odganiając od siebie wszystkie myśli związane z dziewczyną wszedłem do domu starając się uniknąć matki, na marne.
- Gdzie byłeś? - spytała wycierając naczynia. Irytowało mnie jak można kontrolować tak dziewiętnastolatka, który od roku ma wolną wolę. Ale taka właśnie była, opiekuńcza, troskliwa. Mimo jej wad wciąż ja kochałem, w końcu matkę ma się tylko jedną.
- A gdzie mogłem być? - zacząłem, siadając w kuchni na blacie sięgając po jabłko. Zdziwiło mnie to, że sprzątała o tej porze, zawsze to robiła gdy coś było nie tak i musiała sobie znaleźć zajęcie. - Coś się stało?
- Nic, nie pomijając faktu, że Johny się wyprowadził, a raczej ja go wygoniłam. - szepnęła, sięgając po coś do lodówki. Pytając się "co, jak i czemu?" odpowiedziała, że nie będzie żyć z człowiekiem pod jednym dachem, który chce pozbyć się jej dziecka. Zdziwiłem się, zawsze żyłem z przekonaniem, że ona tego też pragnie. Przytuliłem ją mocno do siebie, dając do zrozumienia, że będzie dobrze. - Justin, jestem z ciebie dumna. - uśmiechnąłem się sam do siebie i powędrowałem dalej po schodach. Za cztery dni walka, a ja nawet nie raczyłem potrenować. Chciałem, ale nie mogłem. Odkąd nic mi się nie udaje nawet nie podchodziłem do worka, mimo tego, że za nim tęskniłem.
Felisia
Następnego dnia wstałam zdziwiona, że zasnęłam w ubraniach. Rozmazany makijaż, zdrapany lakier z paznokci. Z tego co pamiętam wczoraj Conor przyszedł po mnie po północy i zabrał mnie do jakiegoś klubu, gdzie postawił mi z dwa trzy piwa, ewentualnie trzy bądź cztery. Nie chciałam iść z nim sama, dopiero po chwili gdy zauważyłam zmartwioną Lauren zdecydowałam się iść. Była jedną osobą, z którą się kiedykolwiek tak zżyłam w tak krótkim czasie.
Nie przedłużając swoich rozmyśleń wstałam z łóżka, wykąpałam się, założyłam coś świeżego i zeszłam na dół, gdzie nikogo nie zastałam. Kartka i pieniądze na stole wszystko wyjaśniały. Jedząc kanapkę z serem przeglądałam tv, w którym nic ciekawego nie znalazłam. Bez zastanowienia wybrałam numer Lauren. W tak piękną pogodę nie można siedzieć w domu.
- Tak? - usłyszałam po dwóch dwóch sygnałach delikatny głos szatynki.
- Powiedz mi, że już wstałaś jesteś ogarnięta i masz ochotę się przejść po plaży. - i faktycznie wstała, była ogarnięta i miała ochotę na spacer. Jedyne się tak dogadywałyśmy, co było świetnym doświadczeniem i mam nadzieję, że szybko nie zgaśnie. Wybrałyśmy drugą stronę plaży, gdzie nie było prawie w ogóle ludzi.
- Powiedz mi skąd znasz Justina, bo uciekałaś od tego tematu. - zaczęła siadając na suchy piasek, przesypując go z ręki do ręki.
- Jakimś dziwnym trafem. Wpadliśmy na siebie, był strasznie nachalny to wszystko. - odpowiedziałam, zdrapując do końca lakier z paznokci. Trudno przyznać się do czegoś od czego się samemu ucieka. Lubiłam go, ale jego natarczywość przeginała.
- Chciał mi pomóc, ale jakoś się nie dało, a teraz oddałabym wszystko aby znów spędzać z nim czas. - znała go? Chciał jej pomóc? Zastanawiało mnie tylko jedno, co ich łączyło i w czym chciał jej pomóc? Zachowywali się tak jakby byli dla siebie obcy.
- Co? - spytałam z niedowierzaniem.
- Przyjaźniliśmy się kiedyś, gdy on i Conor zaczynali walki na ringu. Jednak Justin od kąd pamiętam wygrywał każdą i był silniejszy od Conora, którego to irytowało i wkurzało. Przyjaźń 'na zawsze' zmieniła się w komplikacje, kłótnie, bójki i tak do teraz. Chciał mnie wyciągnąć z paczki Conora, ale ten mi kategorycznie zabronił, śmieszne co? Jedyna osobą, której się boję. - skończyła swój monolog, rzucając przed siebie kamyczkami. Dlatego nigdy nie śmiała się razem z nimi, zawsze chodziła przygnębiona, ale nie sądziłam, że z tego powodu.
- Chyba musimy pogadać. - moje rozmyślenia przerwał głos dziewczyny, która spotkałam na pomoście. Lauren syknęła coś pod nosem, przysuwając się do mnie, aby być jak najdalej dziewczyny, która usadowiła się obok nas.
od autorki : rozdział nie należy do najlepszych i nigdy nie bd. opinię pozostawiam wam, cieszę się, że jesteście ze mną, bez was by to nie miało sensu. dziękuję : *
Rozdział nie należący do najlepszych!?
OdpowiedzUsuńCo ty gadasz...jest IDEALNY!
Niezła akcja, bardzo mi się podoba ;D
OdpowiedzUsuńSuper ;)) Ciekawe co będzie dalej ;D Czekam na NN <3 www.moneta-na-szczescie.blogspot.com :P ;D
OdpowiedzUsuńTo niby nie jest dobry rozdział?; o
OdpowiedzUsuńJest cudowny : D !
Nie na tu co poprawiać, wszystko jest idealne : )
Czekam na następny : D
taaaaaaaa jasne! rozdział mega! ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny i zapraszam na directionstoriess.blogspot.com, za chwilę nowy rozdział! :)
ty już nie narzekaj, jak widać wszystkim podoba się rozdział. włącznie ze mną :). akcja się rozkręca, Conora zdążyłam znienawidzić xD, bo podejrzewam, że to właśnie jeden z tych czarnych charakterów... ale mam nadzieję, że nie pokomplikuje niczego Felisi. a ta złotowłosa dziewczyna? co takiego chce jej powiedzieć? może właśnie ją przed nim ostrzec? ale ja lubię zgadywać :D. dawaj mi tutaj następny rozdział, bo umrę za chwilę z ciekawości. XO
OdpowiedzUsuńJej żaden nudny ;>!
OdpowiedzUsuńJest fantastyczny (;
+ możesz liczyć na to, że się odwdzięczę :)
OdpowiedzUsuńczytam i nie moge przestać :D
OdpowiedzUsuńps podobalo ci sie wiec zapraszam http://biebergifygasm.blogspot.co.uk/
Nadrobiłam wszystkie rozdziały, jestem z siebie dumna :] powiem szczerze, że Felisia jest skomplikowana, ale lubię takie właśnie postaci – nieprzewidywalne, zmieniające co chwilę zdanie, bo sama taka jestem i łatwiej jest mi wtedy wciągnąć się w opowiadanie. Jak weszłam na twojego bloga to zaczęłam się śmiać z tego nagłówka, bo JB wygląda tak pociesznie z taką poobijaną twarzą, zastanawiałam się czy to ma jakieś znaczenie i po przeczytaniu rozdziałów zrozumiałam, że ma i to dość duże. Hm, jestem ciekawa dalszego ciągu, więc dodawaj kolejny rozdział (;
OdpowiedzUsuńZaraz nadrobię wszystkie rozdziały bo ten mnie na prawdę zainteresował. Powiem szczerze, że nie czytałam jeszcze opowiadania z JB ;). Tymczasem jeśli chcesz to zapraszam do przeczytania nowego rozdziału z nową bohaterką ;). Przepraszam za spam.
OdpowiedzUsuńhttp://nie-pytaj-o-sens.blogspot.co.uk/
Super rozdział. Kocham go. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego drugiego bloga. Jest to super opowiadanie. Dopiero zaczynam ale zapraszam:
www.now-i-can-breathe.blogspot.com/
Zapraszam na szczegółowy prolog o życiu Amy Woodlay:
Usuńhttp://now-i-can-breathe.blogspot.com/
'nie najlepszy'? Ja, nawet przy nie wiem jakim wysiłku bym takiego nie napisała. Może to kwestia daru i tak dalej, no ale nie mów, że Ci nie wyszedł, bo tak nie jest ! ;) Podoba mi się, widać, że Felisia zbytnio za Justinem nie przepada, ale mam cichą nadzieję, że w niedługim czasie się to zmieni.. ;)) Z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały ! ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. mam nadzieję,że Felisia w końcu przekona się do Justina :) na prawdę bardzo mi się podobał:)
OdpowiedzUsuńcieszę się,że odnalazłaś mojego bloga i że go czytasz, to dużo dla mnie znaczy :)
a tymczasem jest już nowy rozdział :
www.biebermegan.blogspot.com
o m g. ten blog jest NIESAMOWITY. kurde, piękna historia, i jeszcze twój styl pisania *___* zakochałam się w tym opowiadaniu. tylko szkoda, że ona go tak odrzuca. taki kochany chłopak, opiekuje się nią i w ogóle, a ona? mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni <333 i proszę informuj mnie o nowych na twitterze (@SwaggiePassie), gg (31366626) lub blogu (www.id-like-to-be.blogspot.com). nie mogę się doczekać następnego :***
OdpowiedzUsuńjak już mówiłam, bardzo lubię twojego bloga. nie jestem fanką Justina, ale z wielką chęcią czytam twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuń+zapraszam na nowy 22 rozdział na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/ który jest z perspektywy Alice :)
Zdziwilam sie troche akcja ale jest ciekawie. Czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńFajnei, fajnie;d jestem ciekawa co bedzie dlaej;d
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://nie-pytaj-o-sens.blogspot.co.uk/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńzapraszam na trójkę ;)) http://cause-u-are-my-dream.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńprzepraszam, nawet nie zauważyłam zakładki ze spamem. -.- nierozgarnięta ostatnio jestem i to dlatego. :)
UsuńJak to rozdział nie należy do najlepszych?! Jest cudowny ! ! ! Naprawdę, naprawdę! Trochę głupio, ale najpierw przeczytałam go, ale jest tak świetny, że zabieram się za początek! Bardzo spodobał mi się sposób w jaki Felisia (jeżeli dobrze zrozumiałam) zareagowała na to klepnięcie w tyłek! Naprawdę, to było mega! Już uwielbiam tą bohaterkę! Świetny blog! Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuń+Zapraszam do siebie. Piszę opowiadanie o 16 letniej dziewczynie. Jest ona czarownicą, ale w jej żyłach płynie również krew wampira. Przez "małe przewinienie" zostaje wysłana do szkoły dla nieludzkich... Mam nadzieję, że wpadniesz i skomentujesz :D
http://magicandblood.blogspot.com/
Przeczytałam od deski do deski i nigdy nie byłam Belieber (nie wiem nawet czy dobrze napisałam xd) znaczy nic nie miałam do Justina, ale jakoś tak słuchałam go tylko okazjonalnie. I moim zdaniem nie sądziłam, że trafię na opowiadanie z Justinem, które naprawdę mnie zaciekawi, brawo! Świetne! Przy okazji dzięki za szczery komentarz u mnie, a przy okazji zapraszam na 13 na closedindreams.blogspot.com
OdpowiedzUsuńoch, ale super! czekam na następny! dawaj jak najszybciej/ :D
OdpowiedzUsuńhttp://because-life-is-full-of-surprises.blogspot.com/2012/07/rozdzia-1.html
świeeeeetnyyy weź pisz szybko kolejny!!
OdpowiedzUsuńPojawił się nowy rozdział na http://i-need-love-now.blogspot.com zapraszam do czytania i liczę na szczerą opinię :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mnie pamiętasz ale właśnie uświadomiłam sobie, że kiedyś gadałyśmy na gg jak pisałaś jeszcze na onecie. Może mnie pamiętasz - love-in-usa.blog.onet.pl teraz pisze lmlyd.blogspot.com i naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że jeszcze znajdę coś twojego autorstwa. Jak możesz napisz do mnie na gg, dawno nie gadałyśmy ;D Numer : 38258028 Cam.
OdpowiedzUsuńAż z tego wszystkiego zapomniałam dodać, że rozdział jest boski i nie wiem co od niego chcesz ;D Czekam na kolejny z niecierpliwością ;*
UsuńBoże, jak możesz znów mówić, że ten rozdział Ci nie wyszedł? Właśnie jest genialny! Boski, cudny, świetny... już nie wiem co napisać bo jesteś świetna!
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie na jedenasty rozdział ---> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/ (:
Świetne opowiadanie!
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział ;)
Zapraszam do mnie ;) http://aslongasyoulooveme.blogspot.com/