poniedziałek

capítulo seis

  - Zaczynając od tego, że oby dwie jesteście siebie warte, a raczej my razem w trójkę. Każda ma coś wspólnego z Justinem. - mówiąc "mnie w to nie mieszajcie" zostałam zmrożona ich spojrzeniem. - Zdziwiłabyś się. Wszystkie go jakoś ranimy, a ty Felisia najbardziej.
  - Nie chce mi się tego słuchać, na prawdę. - wstałam i ruszyłam w drugą stronę.
  - On stara ci się pomóc. - wstała kierując się w moją stronę.
  - Niech pomoże sam sobie. - krzyknęłam, nawet się nie obracając. Moim kierunkiem był pomost.  Dlaczego tak się bałam o nim rozmawiać? Dlaczego go omijałam? Sama nie potrafiłam sobie dać odpowiedzi na to pytanie. Przecież go lubiłam. Widząc go na jednym z leżaków, chciałam podejść, ale się bałam i przez to zrezygnowałam. Poszłam w wybranym przez siebie wcześniej kierunku. Przysiadłam na końcu pomostu, aby moje nogi muskały chłodną wodę. Odchyliłam lekko głowę aby słońce dotarło do mojej twarzy, w celu nadania jej ciemniejszej karnacji. Słysząc krzyki odchyliłam lekko głowę do tyłu. Zdziwiłam się widząc Conora, który wrzeszczy na Ingę, która jest zalana łzami. Bezzwłocznie wstałam, zostawiając wszystko na pomoście i ruszyłam w ich stronę.
   - Inga, co jest? - spytałam podchodząc do dziewczyny. Nic nie odpowiedziała, tylko zakryła twarz dłońmi i zaniosła się płaczem jeszcze bardziej. - Conor co żeś zrobił? - spojrzałam na niego groźnym wzrokiem, dając mu do zrozumienia, że jestem zła i oczekuję wyjaśnień. Obracając się, machnął ręką i poszedł ku kolegom. Zaprowadziłam dziewczynę na pomost, gdzie dałam jej ostatnią chusteczkę higieniczną, na otarcie łez. Nie chciałam naciskać, jestem typem człowieka, który może poczekać na wyjaśnienia, byle nie naciskać.
   - Mała sprzeczka, nic takiego. - wymusiła uśmiech, wycierając czarne policzki od rozmazanego tuszu do rzęs. Kiwnęłam głową, na znak, że rozumiem, choć wiedziałam, że kłamie. Co jak co, ale to na pewno nie była mała sprzeczka. Do brunetki zadzwonił telefon, który wskazywał na to, że musi pokazać się w domu. Pożegnałam się i sama ruszyłam ku plaży. Lubiłam to miejcie, mimo tego, że chodziłam tylko po brzegu. W pewnym momencie usłyszałam wibracje w kieszeni, które dochodziły z mojego telefonu. Bezzwłocznie nacisnęłam zieloną słuchawkę.
   - Nie ma cię na skype ani na fejsie odkąd wyjechałaś, co się z tobą dzieje? - w słuchawce rozszedł się delikatny głos Ariany - jedynej osoby, która wie co zaszło w moim życiu.
   - Widoki są tak piękne, że nie ma czasu siedzieć w domu na komputerze. - odpowiedziałam, wchodzą o dwa kroki głębiej do wody, która była zimniejsza.
   - Nie wierzę, że tak bardzo cię to fascynuje. - powiedziała znudzonym głosem. - Dzwonię, bo to nie jest rozmowa na skype czy inne komunikatory, w sumie nawet nie na telefon, ale innego wyjścia nie...
   - Przechodź do konkretów. - dziewczynie zawsze trzeba było przerywać w połowie zdania. Była tak rozgadana osobą, że nie można jej pozwolić gadać do końca, bo zawsze wejdzie w głębsze tematy. Znałam ją od pięciu lat, nie mogła mi pomóc, ale zawsze się starała. Rudowłosa, wysokiego wzrostu dziewczyna, której pasją była architektura. Jednak moim zdaniem miała zalecenia na modelkę. Idealna piaskowa cera, duże usta, piwne oczy, naturalny kolor włosów oraz długie i szczupłe nogi. Jednak moja zdanie dużo jej nie robiło, była obojętna na ten temat.
   - Mam dla ciebie dwie wiadomości. Jedna może cię ucieszyć, a druga jestem pewna, że nie za bardzo. - westchnęła, nie przestając mówić. - Więc, od której zaczynamy, bo ja sądz...
   - Od dobrej. - przerwałam jej, szybko odpowiadając.
   - Jak wiesz na uczelni są dni wolne, więc mi przydzielono dwa tygodnie, za uczęszczanie aktywnie do szkoły i nie odpuszczenie żadnej godziny lekcyjnej. - prawda, dziewczyna taka była. Nawet z gorączką maszerowała do szkoły, aby nie przegapić zajęć i nie mieć zaległości. -Więc matka oczywiście mnie za to nagrodziła dając spora sumę pieniędzy, która wydalam na bilet do ciebie. Niestety albo stety przyjadę za tydzień na pięć dni, bo mam jeszcze tu parę spraw do załatwienia.
   - To świetnie, w końcu ktoś normalny. - zadrwiłam. - A teraz ta zła.
   - Nie spodoba ci się. Nawet nie wiem jak ci to powiedzieć, że Martin przyjeżdża. - powiedziała na jednym wdechu i czekała, znając ją, na moją reakcję.
   - Właśnie to powiedziałaś. - uśmiechnęłam się do słuchawki, zdając sobie sprawę z tego, co przed chwila usłyszałam. - Powtórz.
   - Martin przyjeżdża. - szepnęła, jednak na tyle głośno, abym usłyszała. - Dobra teraz mi nawet nie racz przerywać i mnie wysłuchaj do końca. Włamał mi się na facebooka, więc dlatego wolałam ci to powiedzieć przez tel, no nieważne. Na pewno pamiętasz, jak pisałaś mi o tym gdzie wyjeżdżasz, bo byłam wtedy uziemiona w domu i nie miałaś jak mi tego przekazać. No i on to przeczytał. Dowiedziałam sie o tym jakieś dwie godziny temu jak spakowany wyjeżdżał na lotnisko. Felisia ja na prawdę przepraszam i próbowałam go powstrzymać, ale było za późno. Miał zarezerwowany lot. Przyjadę jak najprędzej i ci pomogę, bynajmniej się postaram. Tylko błagam, nie rób... - rozmowa została zakończona, gdy tylko lekko nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Skoro on przyjeżdża wszystko zacznie się od początku. Wszystko o czym chciałam zapomnieć.

Justin
Chciałem i próbowałem. Próbowałem i chciałem. Wszystko toczyło się w kółku. Dlaczego mi tak zależało? Przecież nie była osobą mojego typu, a tak bardzo przyciągało mnie jej całkowity zasięg jej osoby. Tak bardzo chciałem być blisko niej.
   - Cholera! - krzyknąłem uderzając mocniej w worek treningowy, który od kilku godzin był bezużyteczny.
   - W końcu jakiś porządny ruch. - odwróciłem się, słysząc delikatny głos Vivienne. Oparła się o filar, zakładając ręce na klatkę piersiową. Zawsze tak robiła, gdy miała mi coś do powiedzenia. Kiwnąłem głową aby zaczęła mówić. - Widziałam wczoraj Felisię.
   - Też ją widziałem. - wzruszyłem ramionami, zaczynając nakładać pięściami w worek.
   - Niby to nic dziwnego, ale szła po północy z Conorem. Wiesz, widać było, że byli obydwoje pijani. Potem się musieli dobrze zabawić. - skończyła mówić, kierując się ku mojej osobie. Przestałem boksować worek, który po chwili ruszał się w przód i tył. - Justin poradzimy sobie.
   - Mówiłem ci abyś się nie wtrącała nie w swoje sprawy. - powiedziałem, ściągając rękawice i wycierając spocone ręce.
   - Nie bądź dla mnie taki oschły. Staram się pomóc.
   - Nie wychodzi ci to, mówiąc mi co widziałaś zeszłej nocy. - mijając ją, zabrałem ze sobą torbę i wyszedłem z trzaskiem drzwi z sali. Moim kierunkiem był dom, w którym mogłem zaznać chwile spokoju. Wykąpany oraz ubrany w świeże ciuchy usiadłem na łóżku przeglądając moje ostatnie wiadomości od chłopaków. Dotyczyły jedynie walki, na którą byłem zmuszony iść mimo tego, że ring to część mojego życia. Nie chcąc siedzieć w domu kolejny wieczór, nałożyłem na nogi buty i poszedłem na plażę, która w połowie była pusta. Pomost zajmowała osoba, którą najbardziej pragnąłem zobaczyć. Już po paru krokach usłyszałem jej szloch. Dlaczego płakała?
   - Felisia? - podszedłem bardziej do dziewczyny, która od razu na swoje nadgarstki spuściła rękawy. Myślała, że nie zauważę.
   - Justin...Co tu robisz? - spytała starając się opanować płacz, jednak nie za bardzo jej to wychodziło. Przysiadłem obok dziewczyny, dając jej moją kurtkę. Nie było zbyt zimno, a jej cienki sweterek także do tych najcieplejszych nie należał.
   - Jak na razie zastanawiam się dlaczego płaczesz. - odpowiedziałem, widząc jak kolejna porcja łez nadchodzi do jej aksamitnych oczu.
   - Todo ha vuelto al final de. - szepnęła, wręczając mi bluzę do ręki. Wstała i ruszyła w nieznanym mi kierunku. Todo vuelve, nie byłam na tyle dobry z hiszpańskiego. Todo ha vuelto al final de. Todo ha vuelto al final de, powtarzałem te słowa tak długo, aby przypomnieć sobie lekcje hiszpańskiego, na których niestety niezbyt często uważałem. Po chwili zdając sobie sprawę z tego, co te słowa oznaczały pobiegłem w stronę dziewczyny, która zeszła mi z oczu. Znajdź ją, powtarzałem sobie w myślach, wiedząc jaka stanowcza jest dziewczyna.

od autorki : pamiętacie mnie jeszcze? przepraszam, że tak długo mnie tu nie było, ale wyjechałam, a w tej dziurze nie było zasięgu -.- Przybywam z krótkim i marnym rozdziałem, chodź przyznam, że w kolejnym będzie sie działo, nic więcej nie powiem. Pytanie : Co sądzicie o Justinie i Felisi ?

23 komentarze:

  1. Ja bym Cię nie pamiętała ?: D
    Tajemniczo, mam nadzieję, że Felisia nic sobie nie zrobi :) Ja sądzę, że ciągnie ich do siebie;d
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. krótki acz interesujący ;)
    Moim zdaniem oni będą w końcu razem :P
    już czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdział, chociaż zbyt krótki :C
    zapraszam na directionstories.blogspot.com :

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajny rozdział ;)
    jestem ciekawa co będzie dalej ;)

    http://aslongasyoulooveme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam, pamiętam :D
    Kto by nie pamiętał? :>
    Piszesz na prawdę genialnie, i
    liczę, że Felisia nie będzie głupia
    i nic sobie nie zrobi :>
    Czekam nn *.*
    Zajrzyj również na --> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com oraz http://whengirlssay.blogspot.com/ (:

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego mówisz, że rozdział jest fatalny? On jest na prawdę bardzo fajny;d
    czekam na kolejny rozdział, keidy przyjedzie owy Martin;p

    OdpowiedzUsuń
  8. SERIO?! SERIO?! W TAKIM MOMENCIE?! TY SERIO CHCESZ MNIE WYKOŃCZYĆ!!! a rozdział po prostu mega *___* co sądzę o felisi i justinie? po prostu zajebiści :*** czekam na następny ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. hmm, rozdział jak najbardziej udany ;) Coś mi się zdaję, że cały ten Martin nieźle tu namiesza ;D Co sądzę o Justinie i Felisi? To skomplikowane, bo niby ona go odtrąca, udaje, że go nie lubi, a tak naprawdę.. no właśnie tego nie wiem. Trudna ta ich znajomość :D

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział świetny, kawał dobrej roboty! Sądzę, że Felicia powinna się przekonać do Justina, tworzyli by cudowną parę. A Justin? Hm..powinien bardziej się starać o tą dziewczynę. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze z Martinem...
    Oczywiście, że o Tobie pamiętamy ja tu wchodziłam codziennie i w końcu nowy! Szkoda, że nie dłuższy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cóż, mi się rozdział bardzo podoba. Jest ciekawie i tylko czekać na następny. Justin i Felisia? Zdaje mi się, a raczej tak jest. Widać że Justin bardzo ją lubi i mu na niej zależy, nie wiem czy ona też go lubi, ale widać że czasami ją denerwuje. Podoba mi się ten rozdział i nie pozostaje mi nic innego jak czekać na następny.

    OdpowiedzUsuń
  12. KURDE, KOBIETO. kocham to opowiadanie. wybacz, że nic ambitnego ci tutaj nie napiszę, ale to jest w sumie twoja wina xD. tak, twoja. odbiera mi mowę, kiedy to czytam. no cóż. widzę, że pojawi się kolejny bohater! a więc Martin. hihi, on nieźle namiesza. tylko co on jej takiego zrobił? obawiam się. ale co do Justina i Felisi to uważam, że ich już od początku do siebie ciągnęło. ta miłość jest im po prostu pisana, nie ma innej opcji, prawda?...

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko kochana jak zwykle się jaram! Przez ciebie zaczynam rymować, że aż inaczej nie umiem. No nic, rozdział jest rewelacyjny! Co sądzę o Felisi i Justinie? Hmm.. Są słodcy. Ona stara się o jej względy na wszystkie sposoby a ona po prostu go olewa co nie jest miłe i wydaje mi się, że tym go rani. No ale nie wiem. Już nie mogę się doczekać następnego i mam nadzieję, że dodasz szybciej niż ten bo po prostu ahhh ! <3 + bardzo dziękuję za miły i szczery komentarz na www.widn-kiss.blogspot.com który ogromnie poprawił mi humor tym bardziej, że był od ciebie - cholernie utalentowanej osoby w sprawach blogowych ! Dziękuję jeszcze raz ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam tam miało się zaczynać od : ON aż robię błędy z tych emocji ! <3

      Usuń
  14. Heej :) Super rozdział ^^ Już się zastanawiam, co będzie dalej ;P A co do następnego rozdziału na moim blogu, to obiecuję, że specjalnie dla ciebie będzie dłuższy ^^ Hah <3 Pozdrawiam, Ania<33 [moneta-na-szczescie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  15. jezu ! super rozdział ♥ czekam na nastepny.

    ps jestem tu nowa i bardzo prosze o opinie :) http://lissaandzayn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział jest na prawdę dobry:)
    podoba mi się, jest strasznie ciekawy i tajemniczy.
    Ciekawi mnie co zrobił jej ten Martin, chociaż szczerze mówiąc chyba sie domyślam.

    last-wish-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. mam nadzieję, że ona nie zrobi niczego głupiego i Justin znajdzie ją w porę, hm chyba nie chodziło jej o takie całkowite zakończenie tego wszystkiego, co? oni są tacy świetni razem ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział Z Dreszczykiem Emocji :) Jest rewelacyjny

    OdpowiedzUsuń
  20. Mrrr. Chyba nie zdajesz sobię sprawy z tego , że POCHŁONĘŁAM twojego bloga . Jest taki .. taki .. piękny <3 .
    Zaaaaaajebisty rozdział . Jaram się . :D

    zapraszam : http://zaynmalikstorylove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Super bardzo fajnie sie czyta zapraszam też do mnie na: http://wielkie-szczescie-wielka-przygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Cuuudo <33 Śliczny rozdzialik ;**
    Zapraszam na mojego nowego bloga z opowiadaniem o Louis'ie ; http://foreveryoungonedirection-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń